Błąd to prezent
Poza ćwiczeniem twórczego myślenia i spontaniczności, improwizacja teatralna udowadnia, że każdy błąd to prezent.
Przede wszystkim improwizacja teatralna (impro) zakłada, że błędów po prostu nie ma. Nie można ich więc popełnić.
Ponieważ szkoła, dom i praca przyzwyczajają do przeciwnego myślenia, podczas impro czasem trudno pozbyć się obawy przed pomyłką. Dlatego improwizacja stale przypomina, że nawet jeśli w innym kontekście jakaś wypowiedź czy reakcja byłaby odebrana jako błąd, tu będzie prezentem. Odruch negatywnego oceniania zawieszamy i liczy się to, że „błąd” wykorzystujemy konstruktywnie i twórczo.
To podejście uosabiają spektakle improwizowane przez osoby, które konsekwentnie trzymają się tej zasady. Wiele scen, które bawią publiczność bardziej niż inne, opiera się na pomyłkach i przejęzyczeniach.
Grupa improwizująca wymyśla spektakl na bieżąco. Nie ma czasu na przypominanie sobie, jak się nazywa to coś lub ten ktoś, ani analizę, czy taka reakcja lub dialog są najlogiczniejsze z możliwych.
Brak płynności jest gorszy niż odpowiedź pozornie błędna.
Dlatego w impro nie można poddać się paraliżującej obawie przed pomyłką. Ważne, aby reakcje były spójną kontynuacją i nie jest istotne, czy byłyby możliwe w świecie poza właśnie improwizowaną sceną.
Nie ma znaczenia, że ktoś nie wie, jak się szydełkuje, czym jest anime albo kim jest Harry Potter czy Zaratustra. Jeśli coś zostaje wprowadzone do sceny, cała grupa improwizująca zgadza się na to automatycznie i wymyśla ciąg dalszy. Wówczas scena zyskuje wewnętrzną spójność bez zmian zaburzających płynność akcji tylko po to, aby ją „poprawić”.
Jeśli osoba nieznająca Yody przenosi tę postać do świata z „Jasia i Małgosi”, bo myli go z Babą Jagą, publiczność ma zdrowy ubaw. Zdrowy, bo śmiech będzie tu wyrazem radości z zaskakującego skojarzenia, nie okazją do wyśmiania go jako pomyłki. Zaś grupa improwizująca dostaje cenny prezent w postaci nietypowego pomysłu zamiast tego, co wszyscy znają. Gdy scena opiera się na „bezpiecznych” i znanych wszystkim skojarzeniach, jest zwyczajnie nudno.
Kto pamięta laguna?
Mityczny lagun był nie tylko chwilowym żartem i rozładowaniem napięcia spowodowanego pandemią. Na stałe wszedł do języka potocznego i w Krakowie funkcjonuje jako alternatywna nazwa croissanta. Również w impro takie przejęzyczenie byłoby idealną bazą do zbudowania oryginalnej sceny.
Warsztaty impro w przyjaznej atmosferze uczą zmiany podejścia do błędów. Zamiast oceniania wyborów w kategoriach sukcesu i porażki, impro proponuje pojemną kategorię eksperymentu.
Dzięki niej prościej o spontaniczność i zaufanie do pomysłów własnych i innych osób, z którymi właśnie improwizujemy scenę. Eksperymentowanie ułatwia też zasób technik podpowiadających, jak tworzyć sceny angażujące całą grupę i publiczność.
Jedną z nich jest intuicyjny schemat „niestety – na szczęście”.
Intuicyjny, bo opierają się na nim wszelkie opowieści, począwszy od baśni i mitów, skończywszy na filmach Marvela. W nich widać go szczególnie dobrze. Baśnie i mity przez długi czas były opowiadane, a przeciwności losu i radzenie sobie z nimi utrzymywało uwagę słuchających. Było też źródłem życiowych rad. Zaś filmy Marvela bezpośrednio i świadomie czerpią z tych tradycyjnych form narracyjnych.
Ten schemat dodatkowo podkreśla, że pomyłki, swoiste „nieszczęścia”, są naturalnym biegiem rzeczy. Są motywacją do działania, a po znalezieniu twórczego rozwiązania mamy tym większą satysfakcję i tym mniej obawiamy się kolejnych. Robimy prezent sobie i całej grupie, z którą improwizujemy.
Od kilku lat warsztaty impro w ramach działań Loesje prowadzą improwizatorki związane ze Szkołą Impro. Ponad połowa odbywa się z tłumaczeniem na polski język migowy, PJM.
Na najbliższe zapraszamy w sierpniu, a później także jesienią, do domku Państwomiasto na warszawskim Jazdowie.
Kreatywność ◦ w głowie się nie mieści
Warsztaty impro wpisane są w projekt 'Kreatywność | w głowie się nie mieści’, dofinansowany ze środków m.st. Warszawy oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury: Ojczysty – dodaj do ulubionych. Edycja 2024.
Więcej o impro
O impro i jego założeniach poczytasz w artykule Agnieszki Matan „Dlaczego twórczość potrzebuje improwizacji„.
O polskim języku migowym i tłumaczeniach na PJM w tekście „Loesje w świecie języka migowego” Artura Werbla.
Oba artykuły pochodzą z książki „Wyobraźnia | zbiór reguł jest nieograniczony” wydanej przez Loesje i dostępnej jako nieodpłatny e-book.
Osiedle Jazdów
To kolonia domków fińskich na tyłach Parku Ujazdowskiego. Te niskie, drewniane budynki otoczone ogrodami powstały w 1945 roku dla pracowników Biura Odbudowy Stolicy. Od ponad dekady Osiedle Jazdów jest enklawą miejskiej zieleni i działań twórczych.
Domek Państwomiasto jest otwartą przestrzenią współpracy i dialogu działającą pod adresem Jazdów 3/12, który gości wydarzenia Loesje od zeszłego roku.
Loesje
czyli po polsku Lusia lub Luśka
To pełna energii, wiecznie młoda duchem Holenderka. Użyczyła imienia grupie osób, które wierzą, że plakaty mogą spowodować rewolucję, zaś hasła z jej podpisem odzwierciedlają to optymistyczne podejście. Zamiast pouczać, zachęcają do refleksji i dyskusji oraz konstruktywnego, ale też krytycznego spojrzenia. Ich największy zbiór – w kilkudziesięciu językach – dostępny jest na www.loesje.org.